Czytanie lektur z dzieciństwa przynosi zaskakujące efekty.
Ostatnio wróciłam do „Tomka Sawyera” .
W rozdziale II Tomek musi pomalować płot. Jest upalna niedziela, powierzchnia do
pokrycia farbą – ogromna, a Tomkowi nie chce się pracować (uczciwie przyznajmy
– nikomu z nas by się nie chciało). Chcąc za wszelka cenę uniknąć harówki,
chłopiec odkrywa prawo rządzące ludzką naturą: „jeśli chcemy w człowieku
obudzić pragnienie jakiejś rzeczy, musimy ją przedstawić, jako trudną do
osiągnięcia”. Co robi Tomek? Pokazuje kolegom ,którzy przyszli, aby kpić z
niego, że malowanie płotu to… odpowiedzialne i trudne zadanie, wymagające nie
byle jakich umiejętności. Nie można takiego zadania powierzyć pierwszemu
lepszemu chłystkowi. I oto jego przyjaciele błagają go, aby pozwolił im
pomalować chociaż niewielki kawałek. Próbują go uprosić, przekonać i w końcu
przekupują go: jabłkiem, ołowianym żołnierzykiem, latawcem i tym podobnymi –
cennymi rzeczami. Tomek z „oporem i
trudem” – godzi się wreszcie i przekazuje pędzel chętnym. Parkan zostaje
pomalowany w tempie ekspresowym i to trzy razy!
Co się tak naprawdę stało w tym opowiadaniu? Jaki mechanizm
uruchomił Tomek? Pokazał, że to, co robi, jest wyzwaniem. Czymś, co wymaga
odpowiedzialności i wysiłku. I natychmiast wszyscy chcieli udowodnić, że temu
wyzwaniu podołają. A teraz pomyślcie o
szkole i nauce jak o malowaniu tego płotu. Interesująca perspektywa,
prawda? Jednym z zadań tutorów jest
stawianie wyzwań. To trudna część naszej pracy; ocenić kiedy nasz podopieczny
jest gotowy i postawić takie wyzwanie, które spełni dwa warunki: będzie trudne, ale możliwe do
wykonania. Jeśli uda nam się sprawić, aby nauka była takim wyzwaniem, reszta
jest prosta.